niedziela, 19 sierpnia 2012

Rozdział VII "Każdy ukrywa w sobie coś."



„Są słowa, które trudno wypowiedzieć, są chwile, które ciężko zapomnieć, są noce, które przepłaczesz, są bajki, w które wierzysz, ale nie ma takiej sekundy, która wróci … ”




Obudziło mnie słońce, które wdarło się do mojego pokoju przez okno.  Leniwie przeciągnęłam się na łóżku. Odwróciłam się na drugi bok chcąc znowu zasnąć. Jednak zobaczyłam siebie i Kalina. Zdjęcie, które stało na mojej szafce nocnej. Byliśmy ze sobą szczęśliwi. Tak bardzo szczęśliwi… Po moich policzkach znowu spływały łzy. Uświadamiam sobie że właśnie straciłam najważniejszą osobę w swoim życiu. On był zawsze przy mnie a ja jak go potraktowałam? Zawiodłam go i zawiodłam siebie. Straciłam osobę dla której budziłam się każdego dnia z uśmiechem na twarzy. Wstałam na proste nogi i złapałam ramkę w dłonie. Na szkle pojawiły się krople moich łez. Spojrzałam na nasze uśmiechnięte twarze. Po chwili poczułam czyjś oddech na swojej szyi. Z moich dłoni wypadła ramka ze zdjęciem, uderzając o podłogę rozbiła się. Schyliłam się i przejechałam dłonią po fotografii. Z moich oczu znowu wypływały łzy. Wstałam i odwróciłam się do osoby znajdującej się w pomieszczeniu. Tym kimś był nie kto inny jak Zayn…
Wpatrywałam się w niego oczami pełnymi słoną cieczą potocznie nazywaną łzami. Stał z dziwną miną. Nie chciał nic powiedzieć albo nie wiedział co.
-Zadowolony jesteś co? –powiedziałam i chciałam go ominąć jednak złapał moją dłoń jak to miał w zwyczaju. Przymknęłam lekko oczy ze strachu przed tym co zaraz się stanie. Jednak on przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Stałam w bezruchu i nie wiedziałam co zrobić. Po chwili poczułam łzy na swoim ramieniu. Były to łzy Zayna…
-Przepraszam –powiedział po chwili ledwo słyszalnie. Stałam szokowana. Czy on mnie właśnie przeprosił? Po chwili również się do niego przytuliłam. Nie wiem czy dobrze robię. Jednak każdy powinien dostać drugą szansę prawda?
Siedziałam zdezorientowana na łóżku już od pewnego czasu. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Co takiego się wydarzyło że Zayn taki jest zadaję sobie to pytanie już od dłuższego czasu jednak nadal nie znam na nie odpowiedzi. I czy w ogóle ją kiedyś poznam? Tego nie wiem czas pokaże.
Poczułam wibrację, którą było czuć na całym łóżku. Wyjęłam telefon z pod poduszki. Zrobiłam zdziwioną minę kiedy zobaczyłam że dostałam wiadomość od Malika. 

„Zapomnij o tym co było rano. NIC TAKIEGO SIĘ NIE WYDARZYŁO! Zrozumiałaś?! Dzisiaj jest impreza ubierz się jakoś ładnie. A no i pamiętaj mamy wyglądać na szczęśliwych!”

Myślałam że coś się zmieni jednak teraz wiem że to były tylko pozory. Zayn raz pokazał jaki jest naprawdę, ale widzę nie spodobało mu się to i będzie taki jaki był wcześniej. Chamski , bezuczuciowy i nieznający prostych zasad szacunku.  Nie lubiłam tego w nim. W głębi duszy myślałam że jest tam normalny ale boi się pokazać. Że jest kochający i szanuje uczucia innych. Jednak Zayn którego znam do tej pory taki nie jest ale ten dzisiejszy? Jak najbardziej mi się spodobał…



„Nie lubię jak ktoś kłamie, jak nie dotrzymuje słowa, jak zawodzi. Nie lubię jak się zaczynam pozytywnie nastawiać po to, by za chwilę stwierdzić, że każda historia kończy się tak samo”




**
Jest krótki wiem ;d ale dodaję aby było. Na nic więcej mnie nie stać w tym czasie bo uczę się na poprawki mam nadzieję że zrozumiecie ;) 
Zaczęłam pisać nowe opowiadanie ;) http://calm-the-storms.blogspot.com/

++
JAK MOŻE ZAUWAŻYLIŚCIE JEST NOWY SZABLON! 
I JAK PODOBA SIĘ CZY NIE ? ;3

piątek, 3 sierpnia 2012

Rozdział VI "Nie po to się urodziłam."

                  Na sam początek przepraszam że dodaję coś takiego, ale nie wiem czy w ogóle nie skończe z pisaniem . Nie wiedzieć czemu już mi to nie wychodzi. Rozdziały stają się nudne jak można zauważyć... No i to już koniec mojej przemowy...
Zapraszam na to wspaniałe opowiadanie: http://onedirectioninfection4ever.blogspot.com/


*

             Moje życie się zmieniło. Nie czuję się już sobą. Jestem inną osobą... Udaję kogoś kim nie jestem. Jestem narażona na ból psychiczny i również fizyczny. Nie mam już na tą szopkę siły. Ja i Zayn to nie te same światy. On jest z innej bajki. Jednak muszę to robić dla mojej mamy. W tym momencie tylko ona się liczy. Jej szczęście jest także moim szczęściem. Poza tym rodzina powinna się wspierać w każdej sytuacji. Jest to dla mnie bardzo trudne, ale nikt nie powiedział mi że życie jest łatwe. Ono takie nie jest... jest nie fair. Życie wystawia nas na próby, które musimy przejść. Dzięki tej próbie zyskałam chłopaka i nie mówię w tym momencie o Zaynie. Mowa o Kalinie. Tak jesteśmy ze sobą. To dzięki niemu mam siłę na to aby dalej trwać w tym fikcyjnym związku. To on daje mi wiarę na lepsze jutro. Jest przeciwieństwem Zayna... Jest czuły i opiekuńczy. A o Maliku nawet nie wspomnę. Trwamy w tym związku już za długo, ale on nie chce przestać. 4 miesiące powinny wystarczyć mu na to aby mógł zachować tajemnicę dla siebie. Jednak nie to on stawiał warunki... nie ja.


"Granica między miłością a nienawiścią 
jest tą najłatwiejszą do przekroczenia...
 dlatego kochaj ostrożnie, 
nienawidź doszczętnie."
 

<może na początek nie pasuję ale co tam>

-Będziesz robić tak jak ci każe rozumiesz?!-znowu się bałam... znowu mnie zastraszał. Czemu on taki jest? Nie wiem a boję się zapytać. Nie chcę aby znowu mnie uderzył. Nie chcę znowu przez niego płakać...
-Czy ty nie rozumiesz że ja go kocham?-odpowiedziałam łamiącym się głosem. On tylko na to prychnął i przybliżył swoją twarz do mojej.
-Zrozum że miłości nie ma. To jest tylko przyzwyczajenie. Ludzie się nie kochają. Oni tylko od ciebie czegoś chcą.- te słowa mnie zszokowały. Jak w takim wieku można mówić takie słowa? Przed nim całe życie.
-Miłość istnieje ale jak widać jeszcze nikt cię nią nie obdarzył.-znowu pożałowałam wymierzył mi policzek. Odszedł odemnie na bezpieczną odległość.
-Zerwij z nim sama albo ja to zrobię-powiedział na odchodne i wyszedł trzaskając drzwiami. Zostałam z myślami sama. Nie mogłam pozwolić na to aby wyjawił to co się wydarzyło kilka miesięcy wstecz. Jednak nie chciałam kończyć związku z Kalinem. Nie wiem czy go kocham, ale był on ważny w moim życiu. A teraz? Teraz miałam zakończyć ten związek.
Szybko wstałam i wyszłam kierując się w stronę domu Kalina. Nawet nie wiecie co czułam. Za chwilę zranię praktycznie najważniejszą osobę w swoim życiu. Czułam się jak jakaś szmata. Co ja miałam jemu powiedzieć? To co kazał Zayn? Czy jednak prawdę? A jak Malik dowiedziałby się o tym że powiedziałam mu prawdę co by się stało? Nawet nie chcę wiedzieć. Muszę skłamać... muszę powiedzieć to co kazał...
    Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi w których za jakiś czas pojawiła się mama Kalina. Uśmiechnęłam się promiennie.
-Dzień dobry. Jest Kalin?-zapytałam wysilając się na kolejny uśmiech, który pewnie przypominał grymas.
-Tak jest u siebie wejdź.-Tak jak i powiedziała tak zrobiłam. Skierowałam się na górę po schodach. Stałam pod drzwiami jego pokoju i nie wiedziałam czy wejść czy jednak się wycofać i zachować jak tchórz. Zapukałam. Po chwili je otworzył. Chciał mnie pocałować na przywitanie jednak się od niego odsunęłam.
-Musimy pogadać-odparłam poważnym tonem.
-Wejdź-powiedział i wpuścił mnie do pokoju. Nie chciałam tego ciągnąć. Chciałam to zrobić jak najszybciej i zapomnieć o bólu jaki robię sobie i jemu. Stanęłam pewnie i spojrzałam w jego oczy.
-Z nami koniec.-powiedziałam nie chcąc się rozpłakać. Mój już w tej chwili były chłopak stał i nie wiedział co powiedzieć.
-I mówisz to z takim spokojem?
-Tak?-zapytałam się jego jak głupia.
-Po co nam to było?-dodał po chwili ciszy panującej w pomieszczeniu.
-Nie wiem. Ja i tak cię nigdy nie kochałam. Więc naprawdę nie wiem.-W jego oczach było widać ból. Ból, który wywołały moje słowa, które nawet niebyły prawdziwe.
-Jesteś taka jak każdy mówił. Lubisz bawić się czyimiś uczuciami prawda? To sprawia ci radość. Nie wiem co ja w tobie widziałem...-Nie chciałam słuchać więcej słów wypowiedzianych przez Kalina. To i tak było za dużo. Zbiegłam szybko po schodach w jego domu. Przy drzwiach wyjściowych złapała mnie jego mama.
-Ronnie ty już idziesz?-zapytała patrząc w moje oczy.
-Tak i chyba już więcej się nie zobaczymy. Niech pani wie że strasznie miło było mi panią poznać. Jest pani najmilszą i najlepszą matką na świecie. Dziękuję za wszystko.-Przytuliłam się do niej. Jednak po chwili wiedziałam że już nie wytrzymam bo do moich oczu zaczęły napływać łzy. Oderwałam się szybko od kobiety i wybiegłam z domu Kalina. Spojrzałam jeszcze odruchowo w jego okno stał i spoglądał na mnie. Otarłam łzy spływające po moich policzkach i ruszyłam w drogę.
    Jestem najgorszą osobą. Kim ja się stałam? Nie mogę sobie odpowiedzieć na to pytanie. Kiedy udaję się kogoś innego już nigdy nie będzie się sobą... Ja tego nie chciałam. Chciałam po tym wszystkim być znowu tą samą Veronnicą. Uśmiechnięta Ronnie, ale kiedy teraz zdążę wszystkich od siebie odgonić kto mi zostanie? Właśnie teraz straciłam Kalina, który był dla mnie tak ważny. Przyspieszyłam. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu. W domu w którym czekała na mnie mama. Może ona jakoś mi pomoże.
    Położyłam się na moim łóżku i płakałam. Płakałam z bezsilności i ze swojej głupoty. Po co ja tak kłamie? Nie po to się urodziłam. Nie po to aby być nieszczęśliwą, nikt mi na tacy szczęścia nie przyniesie. Muszę o nie zawalczyć... Zawalczyć i w końcu je wygrać... ale to nie jest możliwe bynajmniej nie w tej chwili... nie teraz...

-Kocham Cię-wyszeptał w moje ucho dwa słowa, które były takie magiczne i brzmiące tak szczerze. Zawsze był ze mną. Kiedy go potrzebowałam stawiał się po pięciu minutach. Kiedy potrzebowałam przyjaciela też był. Kiedy chciałam porozmawiać o wszystkim co mnie gryzie nie sprzeciwiał się ani nie komentował... zawsze wysłuchał mnie do końca. Pomagał mi najbardziej jak mógł. Był ze mną zawsze. A ja? Co ja zrobiłam? Czemu to zrobiłam? I po co? A no tak dla własnej matki, która nie wiadomo czy nawet była by mi za to wdzięczna...

"Quiero ya no amarte y enterrar este dolor 
Quiero que mi corazón te olvide 
No ser como tú, quiero ser yo la fuerte
Solo te he pedido a cambio tu sinceridad 
Quiero que el amor al fin conteste 
¿Por qué siempre soy yo la de la mala suerte?"

Obserwatorzy