poniedziałek, 23 lipca 2012

Rozdział V " Więzi, które nas łączą są czasami nie do wytłumaczenia. "

One Direction są zespołem już od dwóch lat! <3 Jak to szybko zleciało no widzicie ;) No i oczywiście ten rozdział jest takim małym prezentem odemnie dla was ;* Tak wiem jest krótki, ale może się komuś spodoba . A no i Jeżeli chcecie być informowani zostawcie swoją nazwę TT albo numer GG z jakimś pseudo ;)
Zapraszam na twe dwa wspaniałe opowiadania ;)
http://pechowe-szczescie-czy-szczesliwy-pech.blogspot.com/
http://jednachwila1d.blogspot.com/






-Chodź-powiedział i złapał mnie za rękę. Nie chciałam iść ale musiałam zachować pozory. Przecież miałam udawać. Wciągnął mnie siłą do jednego z pokoi i zamknął drzwi na klucz.
-Czego chcesz?-zapytałam wściekła. Przybliżył się do mnie i pogładził ręką po policzku. Spojrzałam w jego oczy z których teraz mogłam wyczytać strach i niepokój. Złapałam jego dłoń i odsunęłam się na bezpieczną odległość.
-Tutaj nie musisz udawać-powiedziałam i chciałam wyjść. Jednak drzwi były zamknięte.-Oddaj ten klucz.-powiedziałam już zdenerwowana.
-Jak będę miał ochotę-powiedział i uśmiechnął się czując wyższość.
-Nie pogrywaj sobie! Oddaj ten klucz!-On tylko się zaśmiał i usiadł na łóżku.
-Szkoda mi mojej matki co ona widziała w takim kolesiu-powiedziałam szeptem. Jednak nie umknęło to uwadze Zayna.
-Co ty powiedziałaś?-podniósł się z miejsca i podszedł do mnie. Nic nie odpowiedziałam-Powtórz!-prawie co krzyknął.
-Nie wiem co moja mama widziała w takim typie jak ty.-powiedziałam patrząc mu prosto w oczy. Przycisnął mnie do ściany znowu sprawiając ból.-Jednak nie jesteś taki fajny jak ci się wydaje. Nie masz nic do zaoferowania. Nie wiem co wszystkie twoje poprzednie dziewczyny w tobie widziały...-Poczułam Jego dłoń na twarzy a po czasie pulsujące miejsce. Złapałam się za czerwony i bolący mnie policzek. Spojrzałam w jego oczy z których teraz już nie dało wyczytać się nic, żadnych uczuć.
-Tak właśnie myślałam nie jesteś nic wart...-do oczu napłynęły mi łzy, które powoli zaczęły spływać po mojej twarzy. Nadal stałam patrząc się w jego oczy. Nie wiem co takiego musiało się stać że on taki jest. Nie wiem i nie jestem pewna czy chcę wiedzieć. Chciałabym móc nie mieć z nim nic wspólnego... Odeszłam omijając go szerokim łukiem. Usiadłam na fotelu i patrzałam się w każde możliwe miejsce tylko aby nie na niego. Wyjęłam z torebki papierosy i odpaliłam jednego. Włorzyłam paczkę spowrotem do torebki i usiadłam wygodnie. Malik chwycił torebkę pewnie w celu wzięcia papierosa. Wyrwałam mu ją z rąk.
-Chyba śnisz. Kup sobie.
-Nie wiedziałem że taka jesteś-powiedział i położył się na łóżku.
-No to fajnie bo obydwoje myliliśmy się co do siebie.-odpowiedziałam obojętnie i czekałam aż te katusze się dla mnie wreszcie skończą. Po godzinie usłyszałam jak przekręca klucz w drzwiach.
-Wychodzimy-powiedział podniesionym tonem. Zrobiłam przygłupią minę i wyszłam z pokoju. Na dole wszystkie pary oczu były skierowane w naszą stronę. Po jakimś czasie wszystko było jak poprzednio każdy zajęty był sobą. Siedziałam w towarzystwie nieobecna co jakiś czas popijając piwo i uśmiechając się. Cały czas przyglądała mi się Nicole. Spojrzałam na nią niepewnie po czym się uśmiechnęłam udając że wszystko jest jak w najlepszym porządku. Ona tylko pokręciła głową i wstała.
-Chodź musimy porozmawiać.-powiedziałam i pociągnęła mnie za sobą.
-Co się stało?-zapytałam wesoła nie dając nic po sobie poznać.
-Uderzył cię prawda?-to pytanie mnie zaskoczyło. Spojrzałam w jej oczy widać było że martwi się o mnie. Pierwszy raz w życiu ktoś się o mnie troszczył. Ona nawet nie miała po co tego robić nawet mnie nie znała...Skierowałam głowę w ziemię.
-Czyli wcześniej kogoś już uderzył?-zapytałam drżącym głosem.
-Nie... Po prostu wiedziałam że coś takiego się stanie. Chcesz wrócić do domu?-Odpowiedziałam kiwając głową na tak. Pociągnęła mnie za rękę i wypuściła z domu.
-Nie martw się wymyślę coś-powiedziała i mnie przytuliła.-Chcesz wracać sama czy kogoś poprosić?-Po mojej minie mogła już stwierdzić że nie chcę wracać sama. Do domu miałam spory kawałek drogi.-zaraz ktoś tu przyjdzie-powiedziała i znikła za drzwiami. Po moich policzkach nadal spływały słone łzy. Czułam się źle strasznie źle. Jednak dla mnie dobro moich bliskich zawsze było na pierwszym miejscu dopiero później liczyłam się ja. Otarłam szybko łzy i próbowałam być taka jak zawsze. Bałam się tylko o to czy nie widać nic na moim policzku. Usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi.
-To ja już wolę wrócić sama.-powiedziałam i wyszłam za teren domu Nicole.
-Ronnie poczekaj!-usłyszałam za sobą-Nicole mnie o to poprosiła a jestem jej przyjacielem więc słowa dotrzymam.-odpowiedział i szedł dotrzymując mi kroku. Było mi strasznie zimno jednak nie chciałam tego po sobie pokazać.
-Zimno ci?-zapytał i zdjął swoją bluzę zakładając ją na mnie.
-Nie trzeba-powiedziałam i chciałam ją zdjąć.
-Trzeba jesteś dziewczyną mojego przyjaciela.
-Nie jestem jego dziewczyną-powiedziałam przerywając mu.
-Nie kłam. Przecież każdy wie co robiliście w sypialni na górze.-Przystanęłam. Te słowa wypowiedziane z ust Kalina zabolały mnie i to bardzo. Podobał mi się a myślał o mnie w ten sposób. Zdjęłam jego bluzę i mu ją dałam.
-Nigdy w życiu nie przespałam się z Malikiem i przysięgam ci że nie jesteśmy razem ja po prostu muszę...-po moich policzkach znowu spływała słona ciecz zwana łzami. Odwróciłam się na pięcie i szłam dalej. Słyszałam jak mnie wołał, ale gdybym się zatrzymała co by to dało? Już wiem że w jego oczach jestem zwykła dzięwczyną, którą można wziąć do łóżka, którą można zaliczyć a potem najlepiej zostawić...



"Mogę znieść każdy cios,
ale Ty uderzasz za nisko.
Wbrew pozorom boli mnie
każde Twoje słowo.
Nic nie jest takie jak było,
ale uczucie się nie zmieniło."



-Ronnie wstawaj ktoś do Ciebie przyszedł-usłyszałam głos mojej mamy w pokoju. Odwróciłam się tylko na drugi bok. Nie zamierzałam wstawać. Ściągnęła ze mnie kołdrę już nie miałam wyjścia musiałam wstać.
-Kto przyszedł?-zapytałam zaspanym głosem.
-Sama zobacz.-powiedziała i wyszła z pokoju. Usłyszałam kroki więc spojrzałam w stronę drzwi. Stał w nich Kalin.
-Wejdź-powiedziałam i ilustrowałam każdy jego gest. Usiadł na końcu łóżka przyglądając mi się uważnie. Czułam jego wzrok na każdym centymetrze swojego ciała. Zatrzymał się na twarzy. Przybliżył się do mnie i odgarnął włosy, które niesfornie opadały na nią. Przejechał po moim policzku opuszkami palców. Wywołało to u mnie ból. Cicho syknęłam.
-Kto ci to zrobił?-zapytał szeptem. Ja tylko odwróciłam wzrok w drugą stronę.
-Zayn tak?-nadal nic nie mówiłam.-Wiedziałem! Zabiję Go!-zaczął wstawać złapałam go za dłoń.
-To nie jest takie proste.-spojrzał w moje oczy.
-To powiedź mi jak jest....-nabrałam głośno powietrze.
-Jak i już ci wspominałam mnie i Zayna nic nie łączy-przerwałam na moment układając sobie w głowie kolejne zdania-Chodzi o to że on...-przerwałam.
-Że on?-zapytał nadal patrząc na moją twarz.
-On przespał się z Moją mamą. No i gdy nie będę udawała jego dziewczyny każdy się o tym dowie. Ja nie mogłam innaczej postąpić. Wczoraj naprawdę pomiędzy mną a nim do niczego nie doszło.-spojrzałam w jego tęczówki.
-Wierzę ci-te słowa naprawdę dla mnie miały wielką wartość. Chciałam aby mi wierzył. Przybliżył się i mnie przytulił. W jego objęciach czułam się naprawdę bezpieczna. Uśmiechnęłam się.
-Co cię tak ucieszyło?-zapytał po chwili.
-Nie wiesz jaką radośc sprawiłeś mi tymi słowami.
-Od tego ma się przyjaciela....-Uśmiech na mojej twarzy momentalnie zmalał-No właśnie przyjaciela...-pomyślałam.



"o nie jest splot przypadków,
ani przymus,
chodź splot przypadków,
wiem,
wpływa na wybór."

sobota, 21 lipca 2012

Rozdział IV "To ty masz patrzeć w lustro i widzieć kim jesteś"

Na sam początek wstawię zdjęcia bohaterów bo jak niektóre osoby pisały mi na TT i gadulcu nie wyświetlają im się zdjęcia no więc może teraz się wyświetlą no i w końcu będziecie wiedzieć co i jak ;)






Od tego rozdziału zacznie pojawiać się :
No to zaczynamy z rozdziałem ;d
Go go :) licze na szczere komentarze *__*

              -Auć-Usłyszałam cichy jęk. Swój wzrok skierowałam w stronę Ziemi. Na chodniku leżała dziewczyna. Jak mogłam się domyśleć znajdowała się tam z powodu mojej nieuwagi. Szybko schyliłam się aby pomóc jej wstać.
-Nic ci nie jest? Ja przepraszam zamyśliłam się i nawet Cię nie zauważyłam.-Wyciągnęłam w stronę nieznajomej rękę po czym obie już stałyśmy.
-Nie jakoś żyję. Też tak czasem mam więc wiem coś o tym. A ty jesteś Veronica dziewczyna Zayna tak?-zapytała nadal nieznajoma dla mnie szatynka.
-NIE?!-Prawie co to krzyknęłam.-Mnie z tym idiotą nic nie łączy.-protestowałam cały czas aż w końcu mi przerwano. I dobrze gdyby tak się nie stało nadal bym nawijała.
-Jestem Nicole. Tak tak też mi miło no i ogólnie codzienność.-Zdezorientowana nie wiedziałam o czym mówi Nicole tak właśnie Nicole. Spojrzałyśmy się na siebie po czym wybuchnęły śmiechem. Chociaż się nie znałyśmy spędziłyśmy miło czas. Zwierzyłam się Nicole i opowiedziałam całą prawdę. Wreszcie poczułam że mogę się komuś wygadać. Poczułam że właśnie z Nią będę mogła się zaprzyjaźnić. Z dziewczyną którą spotkałam na ulicy i której prawie że nie znam. Wierzyłam że to się zmieni. Chciałam w końcu mieć kogoś dla którego będę ważna i będę mogła porozmawiać o wszystkim. Śmiać się z błahostek i przepłakać parę nocy z powodu zawodu miłosnego. Nigdy nie miałam takiej osoby a z mamą nie miałam nigdy dobrych relacji. Dopiero niedawno się polepszyły. Szłam właśnie do domu. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Poznałam Nicole która zaprosiła mnie na dziś na imprezę. Ale ja nie lubię takiego typu rzeczy. To pewnie dlatego że nigdy nie byłam na imprezie. Tak wiem dziwne no ale taka była prawda. Nie miałam nikogo więc nie wychodziłam nigdzie bardziej moja matka była nastolatką w domu niż ja. Siedziałam już dobre pół godziny na podłodze szperając w rzeczach i szukając czegoś odpowiedniego. Jednak to nie było takie łatwe nic takiego nie miałam. Opadłam zrezygnowana na łóżko. Za chwilę do pokoju weszła moja matka. Usiadłam i skrzyżowałam nogi.
-Co ty jesteś córuś taka przybita?-zapytała po czym usiadła na brzegu łóżka.
-Aj no bo miałam iść na imprezę i zostały mi tylko dwie godziny no ale jak możesz to już sobie wyobrazić ja nie mam takowych rzeczy.
-Głuptas z Ciebie.-powiedziała z uśmiechem. Spojrzałam na nią pytającym wzrokiem.
-No nie mów że nie wiesz o co mi chodzi?
-Nie?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Przecież wiesz że masz w domu speca od imprez?-zapytała z uśmiechem na ustach.
-Co masz na myśli?-spytałam zdziwiona.
-Nie bój się nie chce iść na tą imprezę. Chodzi mi o to że ja posiadam takie ubrania i zaraz cię odpicujemy córeczko.-Szczerze mówiąc bałam się aby nie zamieniła mnie w jaką lampucere. No ale sądząc po tym jak sama wygląda nie da rady tego zrobić. Jeżeli nie będę wyglądała gorzej od Melanie to będzie dobrze. Trzymajcie kciuki...


...lecz nie wiedzą o tym, że naj­gorzej w życiu to sa­mot­nym być...


-Ronnie nie ruszaj się! jeszcze moment i skończę-powiedziała moja rodzicielka nakładając kolejny kosmetyk na moją twarz. Nigdy nie lubiłam jak ktoś mnie malował, czesał i ogólnie. Po jakiejś godzinie mogłam już przejżeć się w lusterku na początku tylko się odwróciłam i nie odsłoniłam oczu. Najzwyczajniej w życiu bałam się, bałam się tego co mogę zobaczyć w lustrze.
-O Mój Boże!-powiedziałam tylko te słowa gdy siebie zobaczyłam.
-Nie mów że aż tak źle.-powiedziała moja matka. Ja tylko odwróciłam się do niej ze łzami w oczach. To były łzy szczęścia jeszcze nigdy nie wyglądałam tak ładnie.-Ronnie tylko nie płacz bo wszystko pójdzie na marne i trzeba będzie robić od nowa.-Gdy przypomniało mi się to siedzenie na fotelu i tyle czasu bez chodzenia od razu łzy poszły w niepamięć a ja tylko przytuliłam swoją matkę. Poszłam na Górę i popsikałam się swoimi ulubionymi perfumami. Kochałam ten zapach muszę przyznać że nawet mnie uspokajał. Ostatni raz spojrzałam w lustro. Sukienka była wprost idealna nigdy nie pomyślałam że mogę w takich rzeczach wyglądać ładnie. Poprawiłam szybko włosy i zbiegłam po schodach na dół. Nie pomyślałam o tym jakie buty założyć. No ale co mi tam chwyciłam trampki i już miałam je zakładać kiedy usłyszałam głos mojej rodzicielki.
-Chyba nie chcesz ich założyć?-zapytała ze strachem wyczuwalnym w jej głosie.
-Właściwie to chce. Są wygodne no i
-No i całkowicie do całej reszty nie pasują...-dokończyła za mnie-Poczekaj moment zaraz ci coś przyniosę.-Tak jak powiedziała tak i zrobiłam. Za parę minut wróciła z pudełkiem w dłoni.
-Miałam ci je dać już wcześniej ale nie było okazji i nawet nie wiedziałam czy ci się spodobają no ale proszę-powiedziała i dała mi pudełko w dłonie. Postawiłam pudełko na stoliku po czym je otworzyłam. Oczywiście w środku znajdowały się czarne buty na obcasie, które strasznie mi się spodobały. Szybko je wyjełąm i założyłam na nogi. Stanęłęłam na proste nogi.
-No córciu muszę ci to powiedzieć z bólem,ale jesteś zgrabniejsza od swojej starej matki.-Odwróciłam się do niej z uśmiechem na twarzy. Podeszłam bliżej i chciałam się do niej przytulić jednak nie wiedziałam jaka będzie jej reakcja.
-No chodź tu do mamusi-Złapała mnie za rękę i przytuliła do siebie. Brakowało mi tego, nawet bardzo.
-Wiesz co? ty chyba taka stara nie jesteś skoro wyrwałaś Zayna.-zaśmiałam się cicho. Odsunęła się.
-Ronnie nie mówmy o tym.-zauwarzyłam że posmutniała.
-Żałujesz prawda?-zapytałam i spojrzałam w jej oczy.
-Tak i to cholernie.-powiedziała i skierowała wzrok w ziemie.
-Nie przejmuj się przejdzie.-powiedziałam i ją przytuliłam.-A teraz wybacz ale ja powinnam się już zbierać bo i tak jestem spóźniona.
-A no tak. Miłej zabawy.-usłyszałam kiedy drzwi się już zamknęły. Szłam szybkim krokiem szukając właściwego domu. Po jakimś czasie wreszcie mi się to udało.
-Wreszcie-krzyknęłam zadowolona. Podeszłam do drzwi i zadzwoniłam dzwonkiem. Jednak muzyka grała tak głośno że nikt nie mógł tego słyszeć. Powtórzyłam tą czynność parę razy aż w drzwiach ukazała się Nicole.
-Cześć-powiedziała i pocałowała mnie w policzek.-Ślicznie wyglądasz-powiedziała i wpuściła mnie do środka.
-Ty również-odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy miała na sobie śliczną czarną sukienkę w kwiatki.
-Wszyscy już są. Chodź zapoznam cię z innymi.-powiedziała po czym chwyciła mnie za nadgarstek i pociągnęła w stronę jak mniemam salonu.
-Chcę wam kogoś przedstawić-powiedziała zadowolona-To jest Ronnie.
-Hej-powiedziałam i się uśmiechnęłam. Przed sobą zobaczyłam chłopaka, którego skądś znałam. Miał brązowe włosy zaczesane na bok.
-Cześć jestem Louis-powiedział i podał mi dłoń.
-A ja jestem Kalin-powiedział chłopak o zabójczym uśmiechu. Na jego widok od razu nogi zrobiły mi się jak z waty.
-Ronnie. Miło mi-powiedziałam i uśmiechnęłam się najładniej jak mogłam. Usłyszałam wolną piosenkę i się uśmiechnęłam co zauważył Kalin.
-Zatańczysz?-zapytał z tym jego zabójczym uśmiechem. Nie zdążyłam nic powiedzieć bo już ciągnął mnie w stronę miejsca do tańczenia. Nie mogłam mu już teraz odmówić poza tym spodobał mi się. Zawiesiłam ręce na jego szyi i bujałam się w rytm muzyki. Patrzałam w jego tęczówki, które mnie zahipnotyzowały. Nawet nie zauważyłam kiedy piosenka się skończyła a ja stałam pod ścianą opierając się i rozmawiając z nim. Tematy nam się nie kończyły a ja czułam jakbyśmy znali się od dawna. Kalin spojrzał na mnie i zaczął przybliżać swoją twarz do mojej. Dzieliły nas milimetry. Czułam bijące od niego ciepło, zapach jego perfum i jego nierówny oddech na mojej twarzy. Możliwe że poczułabym smak jego ust jednak usłyszałam chrząknięcie. Odsunęłam się od chłopaka moich marzeń.
-Już mnie zdradzasz?-usłyszałam zza pleców Kalina. Po głosie rozpoznałam że to Zayn.-I to na dodatek z moim kumplem.
-Ty jesteś z Zaynem?-zapytał zdziwiony.-Sory stary.-powiedział do Zayna i odszedł nie dając mi nic wyjaśnić.
-Idiota. Nie wmawiaj nikomu że jesteśmy razem!-powiedziałam i odepchnęłam Malika od siebie. Podeszłam do Nicole i zapytałam gdzie mogę zapalić. Skierowała mnie do swojego pokoju z którego mam wyjść na balkon. Chociaż tam przez chwilę będę sama. Wyszłam na balkon i odpaliłam papierosa.
-Nie powinnaś palić-usłyszałam głos za sobą i utraciłam papierosa, którego miałam w dłoni.
-Przykro mi ale mam całą paczkę-pomachałam nią przed jego oczami. Wyjęłam z Niej kolejnego i odpaliłam. Złapał paczkę i sam się poczęstował.
-Wystarczyło poprosić-wysyczałam przez zęby.
-Nie bądź taka bo to się źle dla ciebie skończy.-powiedział Malik.
-Czy ty mi grozisz?-powiedziałam z nutką kpiny w głosie.
-Nie ja tylko mówię że jeżeli nadal taka będziesz i nadal nie będziesz współpracować to każdy dowie się o mnie i o twojej matce. A tego chyba nie chcesz prawda?
-Większego dupka to ja w życiu nie spotkałam.-poczułam jak przyciska mnie do ściany a to sprawiało mi ból.
-Hamuj się.-powiedział i zostawił mnie samą. Po mojej twarzy spływały gorzkie łzy. Nie mogłam pozwolić na to, aby zepsuł opinię mojej mamie. Była prawnikiem i miała wspaniałą reputację, ale on tylko paroma słowami mógł wszystko rozwalić. Nie mogłam na to pozwolić...
-Co się stało? Czemu płaczesz?-usłyszałam podniosłam wzrok do góry. Przede mną stał Kalin. Szybko wstałam i otarłam łzy.
-Nic się nie stało wszystko jest jak w najlepszym porządku.-powiedziałam z wymuszonym uśmiechem. Chciałam już odejść ale złapał mnie za nadgarstek tym samym zatrzymując.
-Ronnie daj sobie pomóc.-powiedział przejęty.
-Nie da się tego zrobić.-powiedziałam i odeszłam. Skierowałam się na dół i robiłam to co wszyscy inni czyli piłam. Chciałam się opić aby nie mieć świadomości nad tym co ma miejsce tu i teraz. Poczułam jak ktoś mnie obejmuję od tyłu. To był Zayn poczułam to po perfumach.
-Wygląda na to że sobie pomożemy.-szepnął mi te słowa do ucha.
-Wygląda na to że nie mam wyboru...-powiedziałam zrezygnowana. Odwróciłam się w jego stronę i lekko musnęłam jego usta. Według mnie nie miałam wyboru. Musiałam to zrobić. Dla mojej mamy...


Nieważne co mówią inni . Pieprz to . Ludzie zawsze gadają ,
szczególnie Ci , którzy nie mają odwagi żyć tak jak Ty .
Pierdol zdanie społeczeństwa .
To Ty masz patrzeć w lustro i widzieć tego kim jesteś ,
a nie marionetkę uszytą z ludzkich upodobań

Obserwatorzy