One Direction są zespołem już od dwóch lat! <3 Jak to szybko zleciało no widzicie ;) No i oczywiście ten rozdział jest takim małym prezentem odemnie dla was ;* Tak wiem jest krótki, ale może się komuś spodoba . A no i Jeżeli chcecie być informowani zostawcie swoją nazwę TT albo numer GG z jakimś pseudo ;)
Zapraszam na twe dwa wspaniałe opowiadania ;)
http://pechowe-szczescie-czy-szczesliwy-pech.blogspot.com/
http://jednachwila1d.blogspot.com/
Zapraszam na twe dwa wspaniałe opowiadania ;)
http://pechowe-szczescie-czy-szczesliwy-pech.blogspot.com/
http://jednachwila1d.blogspot.com/
-Chodź-powiedział i złapał mnie za rękę. Nie chciałam iść ale musiałam zachować pozory. Przecież miałam udawać. Wciągnął mnie siłą do jednego z pokoi i zamknął drzwi na klucz.
-Czego chcesz?-zapytałam wściekła. Przybliżył się do mnie i pogładził ręką po policzku. Spojrzałam w jego oczy z których teraz mogłam wyczytać strach i niepokój. Złapałam jego dłoń i odsunęłam się na bezpieczną odległość.
-Tutaj nie musisz udawać-powiedziałam i chciałam wyjść. Jednak drzwi były zamknięte.-Oddaj ten klucz.-powiedziałam już zdenerwowana.
-Jak będę miał ochotę-powiedział i uśmiechnął się czując wyższość.
-Nie pogrywaj sobie! Oddaj ten klucz!-On tylko się zaśmiał i usiadł na łóżku.
-Szkoda mi mojej matki co ona widziała w takim kolesiu-powiedziałam szeptem. Jednak nie umknęło to uwadze Zayna.
-Co ty powiedziałaś?-podniósł się z miejsca i podszedł do mnie. Nic nie odpowiedziałam-Powtórz!-prawie co krzyknął.
-Nie wiem co moja mama widziała w takim typie jak ty.-powiedziałam patrząc mu prosto w oczy. Przycisnął mnie do ściany znowu sprawiając ból.-Jednak nie jesteś taki fajny jak ci się wydaje. Nie masz nic do zaoferowania. Nie wiem co wszystkie twoje poprzednie dziewczyny w tobie widziały...-Poczułam Jego dłoń na twarzy a po czasie pulsujące miejsce. Złapałam się za czerwony i bolący mnie policzek. Spojrzałam w jego oczy z których teraz już nie dało wyczytać się nic, żadnych uczuć.
-Tak właśnie myślałam nie jesteś nic wart...-do oczu napłynęły mi łzy, które powoli zaczęły spływać po mojej twarzy. Nadal stałam patrząc się w jego oczy. Nie wiem co takiego musiało się stać że on taki jest. Nie wiem i nie jestem pewna czy chcę wiedzieć. Chciałabym móc nie mieć z nim nic wspólnego... Odeszłam omijając go szerokim łukiem. Usiadłam na fotelu i patrzałam się w każde możliwe miejsce tylko aby nie na niego. Wyjęłam z torebki papierosy i odpaliłam jednego. Włorzyłam paczkę spowrotem do torebki i usiadłam wygodnie. Malik chwycił torebkę pewnie w celu wzięcia papierosa. Wyrwałam mu ją z rąk.
-Chyba śnisz. Kup sobie.
-Nie wiedziałem że taka jesteś-powiedział i położył się na łóżku.
-No to fajnie bo obydwoje myliliśmy się co do siebie.-odpowiedziałam obojętnie i czekałam aż te katusze się dla mnie wreszcie skończą. Po godzinie usłyszałam jak przekręca klucz w drzwiach.
-Wychodzimy-powiedział podniesionym tonem. Zrobiłam przygłupią minę i wyszłam z pokoju. Na dole wszystkie pary oczu były skierowane w naszą stronę. Po jakimś czasie wszystko było jak poprzednio każdy zajęty był sobą. Siedziałam w towarzystwie nieobecna co jakiś czas popijając piwo i uśmiechając się. Cały czas przyglądała mi się Nicole. Spojrzałam na nią niepewnie po czym się uśmiechnęłam udając że wszystko jest jak w najlepszym porządku. Ona tylko pokręciła głową i wstała.
-Chodź musimy porozmawiać.-powiedziałam i pociągnęła mnie za sobą.
-Co się stało?-zapytałam wesoła nie dając nic po sobie poznać.
-Uderzył cię prawda?-to pytanie mnie zaskoczyło. Spojrzałam w jej oczy widać było że martwi się o mnie. Pierwszy raz w życiu ktoś się o mnie troszczył. Ona nawet nie miała po co tego robić nawet mnie nie znała...Skierowałam głowę w ziemię.
-Czyli wcześniej kogoś już uderzył?-zapytałam drżącym głosem.
-Nie... Po prostu wiedziałam że coś takiego się stanie. Chcesz wrócić do domu?-Odpowiedziałam kiwając głową na tak. Pociągnęła mnie za rękę i wypuściła z domu.
-Nie martw się wymyślę coś-powiedziała i mnie przytuliła.-Chcesz wracać sama czy kogoś poprosić?-Po mojej minie mogła już stwierdzić że nie chcę wracać sama. Do domu miałam spory kawałek drogi.-zaraz ktoś tu przyjdzie-powiedziała i znikła za drzwiami. Po moich policzkach nadal spływały słone łzy. Czułam się źle strasznie źle. Jednak dla mnie dobro moich bliskich zawsze było na pierwszym miejscu dopiero później liczyłam się ja. Otarłam szybko łzy i próbowałam być taka jak zawsze. Bałam się tylko o to czy nie widać nic na moim policzku. Usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi.
-To ja już wolę wrócić sama.-powiedziałam i wyszłam za teren domu Nicole.
-Ronnie poczekaj!-usłyszałam za sobą-Nicole mnie o to poprosiła a jestem jej przyjacielem więc słowa dotrzymam.-odpowiedział i szedł dotrzymując mi kroku. Było mi strasznie zimno jednak nie chciałam tego po sobie pokazać.
-Zimno ci?-zapytał i zdjął swoją bluzę zakładając ją na mnie.
-Nie trzeba-powiedziałam i chciałam ją zdjąć.
-Trzeba jesteś dziewczyną mojego przyjaciela.
-Nie jestem jego dziewczyną-powiedziałam przerywając mu.
-Nie kłam. Przecież każdy wie co robiliście w sypialni na górze.-Przystanęłam. Te słowa wypowiedziane z ust Kalina zabolały mnie i to bardzo. Podobał mi się a myślał o mnie w ten sposób. Zdjęłam jego bluzę i mu ją dałam.
-Nigdy w życiu nie przespałam się z Malikiem i przysięgam ci że nie jesteśmy razem ja po prostu muszę...-po moich policzkach znowu spływała słona ciecz zwana łzami. Odwróciłam się na pięcie i szłam dalej. Słyszałam jak mnie wołał, ale gdybym się zatrzymała co by to dało? Już wiem że w jego oczach jestem zwykła dzięwczyną, którą można wziąć do łóżka, którą można zaliczyć a potem najlepiej zostawić...
"Mogę znieść każdy cios,
ale Ty uderzasz za nisko.
Wbrew pozorom boli mnie
każde Twoje słowo.
Nic nie jest takie jak było,
ale uczucie się nie zmieniło."
-Ronnie wstawaj ktoś do Ciebie przyszedł-usłyszałam głos mojej mamy w pokoju. Odwróciłam się tylko na drugi bok. Nie zamierzałam wstawać. Ściągnęła ze mnie kołdrę już nie miałam wyjścia musiałam wstać.
-Kto przyszedł?-zapytałam zaspanym głosem.
-Sama zobacz.-powiedziała i wyszła z pokoju. Usłyszałam kroki więc spojrzałam w stronę drzwi. Stał w nich Kalin.
-Wejdź-powiedziałam i ilustrowałam każdy jego gest. Usiadł na końcu łóżka przyglądając mi się uważnie. Czułam jego wzrok na każdym centymetrze swojego ciała. Zatrzymał się na twarzy. Przybliżył się do mnie i odgarnął włosy, które niesfornie opadały na nią. Przejechał po moim policzku opuszkami palców. Wywołało to u mnie ból. Cicho syknęłam.
-Kto ci to zrobił?-zapytał szeptem. Ja tylko odwróciłam wzrok w drugą stronę.
-Zayn tak?-nadal nic nie mówiłam.-Wiedziałem! Zabiję Go!-zaczął wstawać złapałam go za dłoń.
-To nie jest takie proste.-spojrzał w moje oczy.
-To powiedź mi jak jest....-nabrałam głośno powietrze.
-Jak i już ci wspominałam mnie i Zayna nic nie łączy-przerwałam na moment układając sobie w głowie kolejne zdania-Chodzi o to że on...-przerwałam.
-Że on?-zapytał nadal patrząc na moją twarz.
-On przespał się z Moją mamą. No i gdy nie będę udawała jego dziewczyny każdy się o tym dowie. Ja nie mogłam innaczej postąpić. Wczoraj naprawdę pomiędzy mną a nim do niczego nie doszło.-spojrzałam w jego tęczówki.
-Wierzę ci-te słowa naprawdę dla mnie miały wielką wartość. Chciałam aby mi wierzył. Przybliżył się i mnie przytulił. W jego objęciach czułam się naprawdę bezpieczna. Uśmiechnęłam się.
-Co cię tak ucieszyło?-zapytał po chwili.
-Nie wiesz jaką radośc sprawiłeś mi tymi słowami.
-Od tego ma się przyjaciela....-Uśmiech na mojej twarzy momentalnie zmalał-No właśnie przyjaciela...-pomyślałam.
"o nie jest splot przypadków,
ani przymus,
chodź splot przypadków,
wiem,
wpływa na wybór."